wtorek, 14 stycznia 2014

Ala

Mikołaj przyniósł Zuzi lalę. Nie byle jaką lalę, bo Alę.

Ala to wyjątkowa "dziewczyna". Piękna blondynka, w czerwonej sukience w kropki z zielonym szalikiem. Cała do wycałowania. Ma czarne oczy jak węgiel. Czerwone wstążki we włosach i uśmiech od ucha do ucha. Zadbana, z idealnie dopracowanymi szczegółami.

Długo szukałam "tej" lali. W internecie pełno lal, szmacianych lal. Większość z nich niestety jest jakaś taka udziwniona, z innej bajki. Ta jest taka jaką sobie wymarzyłam. I choć na razie cieszy moje oko, mam nadzieję, że za jakiś czas Zuza sięgnie po nią z taki samym błyskiem w oku jak ja.

Chciałabym, żeby Ala miała koleżankę. Może jakąś Alę z kotem? Jeszcze nie wiem.

Przedstawiam Alę.







Zapraszam wszystkich na stronę, gdzie poznacie inne Ale!


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zielona Gospoda

Jest takie miejsce w Polsce, do którego chętnie wracam. Pierwszy raz byłam tam 13 lat temu.


Wspaniały "dom", prowadzonych przez wspaniałą rodzinę. Pamiętam Panią Alę, właścicielkę, która niestety przegrała walkę z chorobą kilka lat temu. Wspaniała, ciepła kobieta, która zawsze dbała o to, żeby ten "dom" tętnił życiem. Teraz prowadzą go mężczyźni. Wiele się tu zmieniło. Jest sauna, siłownia, nowe pokoje. Ale klimat ten sam. Pyszne, domowe, zwykłe, dla ludzi jedzenie. A dookoła wspaniałe krajobrazy. Moje ulubione góry - Karkonosze. Zbiegane i przechodzone. Achh... Mam w głowie wspaniałe wspomnienia związane z tym miejscem.

Nasz pobyt trwał aż 10 dni. To jak na razie najdłuższy nasz wyjazd z Zuzią. Wyjechaliśmy drugiego dnia świąt. Miałam wielką nadzieję, że będzie śnieg. Jakże się pomyliłam. Cały nasz pobyt było cieplutko. Temeratura dochodziła nawet do 13-14 stopni! Ale było cudnie.

Wspaniałe spacery, niestety tylko te bliskie. Postanowiliśmy nie brać wózka, coby Zuza pochodziła sobie. A ta, zamiast chodzi, po paru krokach pyk na ręce chciała! Porażka. Wiadomo daliśmy radę. Zuza wyszalała się na placu zabaw. Najbardziej spodobała się jej zjeżdzalnia, której o dziwo latem jeszcze się bała. Zjeżdzała na siedząco, stojąco, leżąco, na brzuchu i skakała. Masakra!

Ten wyjazd dużo zmienił w spożywaniu posiłków. Tutaj dzięki temu, że mieliśmy pełne wyżywienie o stałych porach, Zuza nauczyła się jeść. Nie żeby nie jadła, ale zaczęła jeść zupy, kotlety, kanapki, co do tej pory było rzadkością. :/

Dodatkowo opanowała do perfekcji otwieranie wszystkich drzwi oraz wchodzenie i schodzenie ze schodów bez trzymania. Także, otwierała drzwi, uciekała i wchodziła na długie schody. Przy okazji szczerząc się nieprzeciętnie :)

W Sylwestra odbył się bal, my oczywiście też wzieliśmy kreacje. Bez szału bo przecież, trzeba biegać za dzieckiem. Zuza wytrzymała do 22. Pięknie się bawiła ze wszystkimi, była pierwsza na parkiecie i chętnie tańczyła. Nawet sama :)

Nowy Rok matka przywitała kiepsko. Czymś się przytrułam i niestety umierałam. Gdybym była młodsza, powiedziałabym, że za dużo wypiłam :) Ale niestety było to prawdziwe zatrucie pokarmowe. :( Więc cały 1 stycznia spędziłam w łóżku, nawet na posiłki nie schodziłam. Kolejnego dnia nie było lepiej. Zaczął boleć mnie ząb :( Ale to tak ostro. Proszki przeciwbólowe nic nie dawały i nie było wyjścia trzeba było zapisać się do dentysty w Jeleniej Górze. Wizyta następnego dnia, więc całą noc nie spałam, płukając buzię. A następnego dnia byłam w raju dentystycznym. Tak serio, serio. Jakby ktoś chciał namiar to śmiało! Następne dni były już lepsze. Znów mogła wyjść z pokoju i pooddychać świeżym powietrzem.

Bardzo się cieszę, że mogliśmy spędzić tyle czasu ze sobą oraz w gronie zawodników klubowych. Cudownie było! Ale ostatniego dnia bardzo się cieszyłam, że wracamy już do domu.

Zapraszam na małą fotorelację.
































piątek, 10 stycznia 2014

Prezentowo

Dziś będzie o prezentach jakie Zuza dostała na święta.

Tak jak widzieliście było ich sporo. Wiadomo, dziadkowie wnuczkę rozpieszczają :)

Myślę, że Mikołaj się spisał. Prezenty bardzo kreatywne i przydatne.


1. Stempelki, Gra o dźwiękach, Puzzle i Memory Zwierzaki.

Na puzzle przyjdzie jeszcze pora, ale z całego tego zestawu stempelki są największą atrakcją. Szkoda tylko, że to palce grają główne skrzypce.


2. LEGO duplo

Czy jest dziecko, które jest w wieku Zuzi i jakiegoś zestawu duplo nie dostało?
U nas HIT. Rano i wieczorem budowanie domków z tatą to rytuał!



3. Powóz 

Ehh... No nie lubię różowych zabawek i nic na to nie poradzę. Dziecko też niezbyt zainteresowane. Może jeszcze za mała na takie coś?


4. Klocki Wader

Nie ważne jakie, ważne, że klocki. Fajne duże. Szkoda, że różowe. Ale niezbyt krzykliwe, więc ujdzie :)


5. Jeździk

No poszalał ten Mikołaj nie ma co. Jakbym nie miała w domu konika na biegunach, wózka drewnianego i pchacza Moover. Fajne. Jest ładnie, chyba go przetestujemy na podwórku jeśli pogoda się nie zmieni.


6. Znikopis

To jest kolejny HIT. Zuza ma już za sobą pierwsze twory. Nie myślałam, że tak szybko załapie o co kaman z tym ustrojstwem. Chyba jej nie doceniam :) A to moje dzieło. Ciągle matka dziecku takie brzydkie auto rysuje.


7. Szmaciana lala

Piękna, ręcznie robiona. Na razie tylko matka się zachwyca. Ale lali Ali poświęcę osobny post, coby Wam pokazać jaka jest cudna! I taka prawdziwa, zwykła, a nie jakaś udziwniona.


8. Kapciuszki

Śliczniutkie. Takie słodkie, dziewczęce. A ta kokarda z tłu? Malina.


Dodatkowo Zuza dostała komplet skarpetek, kubek i książeczkę, którą zdążyła od razu porwać. :)

A to matkowy prezent, jeden z wielu, ale najbardziej chyba chciany i doczekany. Mikołaju mój jesteś moim bohaterem :)


Dobrze, że Mikołaj pamiętał o wkładach. Od razu na wyjeździe trochę wypstrykałam :) Rewelacja. Pstryk i po chwili mamy zdjęcie!


U Was też Mikołaj był taki rozrzutny? Mam jednak nadzieję, że każdy z Was znalazł pod choinką choć jedną chcianą rzecz :)