Moja księżniczka poszła do przedszkola! 1 września 2015 będzie pamiętną datą.
Nagle ta "mała" dziewczynka zrobiła się dużą i dojrzalszą panienką. Sama zmienia buty, sama się rozbiera, ubiera i w ogóle.
Niestety ja nie byłam w stanie jej zaprowadzić, dlatego zrobił to tata. Jak się okazało stres był niepotrzebny, bo Zuza pięknie się zaadaptowała. Ale, coby nie wychwalać jej pod niebiosa, to jest też jedna sprawa, która spędza mi sen z powiek. Zuza po prostu nie chce w przedszkolu jeść. Panie zostały uprzedzone oczywiście coby jej nie zmuszały, bo w domu też nie ma lekko.
Przez pierwszy tydzień odbierałam Zuzie koło obiadu, coby oszczędzić jej stresu. Pierwsze dwa dni, to odebranie z płaczem, że jest obiad. W kolejnym tygodniu postanowiłam zostawiać ją na dłużej. Teraz odbierana jest koło 15, po obiedzie, zabawach i drzemce. Jak się okazuje jest mały postęp. Zuzia siada z dziećmi do stolika i pije herbatkę. Myślę, że jeszcze troszkę i zacznie coś tam skubać obiadku.
Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Wychowawczyni jest przesympatyczna, a dodatkowo jest surdopedagogiem, więc mniej się stresuję o opiekę nad Zuzią. Nawet szkolenia z wymiany baterii w procesorach nie musiałam robić, bo Pani powiedziała, że coś tam pamięta ze studiów. :) Reszta Pań też jest bardzo miła. Zuza zachwycona, że chodzi do przedszkola, do dzieci i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że dalej też tak będzie.
Gratulacje dla Zuzi :) nim się obejrzysz to pójdzie do szkoły ;)
OdpowiedzUsuńP.S dobrze że wróciłaś. Pisz co nieco trochę częściej :))
gdzie tam ona i placz;) ostatnio w kajetanach was widzialam czekalam na mojego tate z mezem i synkiem, zuzia najpierw mi synka podrwyala a pozniej meza :P odważna panna z niej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja córka też od 1 września poszła do przedszkola i również nic nie je. Panie zachęcają, ale narazie ani łyżeczki nie zjadła, tylko pije. W domu też jest ciężko, chętnie zje tylko rosół Babci i suche bułki. Już nam pomysłu brakuje jak do niej dotrzeć.
OdpowiedzUsuń