czwartek, 8 sierpnia 2013

Dużo się dzieje

Nie wiem czy to starość, czy ta afrykańska pogoda, ale o wielu rzeczach ostatnio zapominam!

Od początku.

Zuzia ma kolejnego ząbka! Wyszła jej parę dni temu ostatnia trójeczka. Także do kompletu zostały nam tylko piąteczki!



Ostatnio miałyśmy przyjemność poznać blogową koleżankę Zuzi, Liliannę z bloga Million Feet Above The Ground! Zostałyśmy nawiedzone na "naszym" blokowym podwórku przez całą familię :) Między dziewczynkami jest miesiąc różnicy. Mimo, że Lilianka jest młodsza od Zuzi jest od niej wyższa i lżejsz! :) Wizyta była krótka, ale cieszę się, że choć chwilę spędziłyśmy razem na mini pogawętkach :)


Ostatnio bardzo dużo czasu spędzamy z Zuzią na powietrzu między blokami na placu zabaw. Nie jest on duży, ale wystarcza na te kilka dzieciaczków, które mieszkają w mojej okolicy. Oczywiście mamy już koleżanki i kolegów :) Zuzia coraz fajniej się bawi, jest bardzo odważna, wszystkiego chce spróbować. Widać, że obserwuje jak bawią się starsze dzieci i dzielnie je naśladuje :)

I właśnie na owym placu ostatnio dostałam zawału serca! Mianowicie, poleciała do Zuzi starsza dziewczynka (2 latka) i zerwała jej implant. Serce w tym momencie mi stanęło. Zwróciłam jej uwagę, że tak nie wolno, ale nie miałam pretensji, bo też jest jeszcze malutka i nie rozumie. Na szczęście nic się nie stało :)

Tego najbardziej się boję, że inne dzieci będą jej go zdejmować. :(

Od dwóch dni do Warszawy zawitała afrykańska pogoda. Temperatura w cieniu przekracza 33 stopnie, powietrze stoi, pali i nie ma czym oddychać. Zuzia ma swój malutki prywatny basenik w środku stolicy na balkonie. Jakoś trzeba sobie radzić :)








Dziś byłyśmy na kolejnej wizycie u pani psycholog. Jest super :) Chyba każda mama ucieszyłaby się, gdyby usłyszała, że jej dziecko jest niezwykle bystre i inteligentne jak na swój wiek, ma niesamowitą pamięć i rozwija się jak niejeden dwulatek!!! :)

Popołudniową porą dostałam drugiego zawału serca! Gdy po drzemce chciałam założyć Zuzi procesor, nie chciał się włączyć! No myślałam, że zejdę. Wzięłam nasz tester i okazało się, że faktycznie coś jest nie tak. Po krótkiej analizie doszłam do tego, że kabelek się zużył. Oczywiście nadenerwowałam się przy tym i zanim się uspokoiłam i go wymieniłam zdążyłyśmy wyjść na plac zabaw. Po powrocie na spokojnie udało mi się wymienić kabelek na nowy, zapasowy. Teraz ten uszkodzony musimy odesłać do producenta i w zamian dostaniemy kolejny nowy, na szczęście. Ale co ja się nadenerwowałam to moje :(

Na placu byłyśmy same. Zuzia szalała. Biegała po placu, jeździła na koniu bujanym, niszczyła moje babki, zjeżdzała na zjeżdzalni, huśtała się z mamą na huśtawce i kręciła na takim czymś, czego nie umiem nazwać :)











Zuzia dodatkowo nauczyła się wchodzić i schodzić ze wszystkiego, wejście na stół na stanowi żadnego problemu. Cwaniara odsuwa sobie krzesło, wchodzi na nie, a później wchodzi na stół! Potrafi też chodzić do tyłu. Kiedy chce gdzieś pójść to przychodzi i ciągnie za rękę i nie ma znaczenia, czy jest to mama, tata, dziadek, czy obca osoba. Jest jedna sprawa, której nie znosimy. Mała od jakiegoś czasu swoją agresję i złość rozładowuje waląc głową o to co jest w pobliżu. Nie ważne czy to framuga, karton, szafka, ściana, czy łóżko. Pani psycholog stwierdziła, że jest to całkowicie normalne w jej wieku. Pilnujemy jednak, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Widzę jak to moje dziecię każdego dnia staje się coraz samodzielniejsze :) Cieszy mnie to ogromnie, ale nie sądziłam, że to wszystko będzie się tak szybko dziać. Że tak szybko skończy się ta jej niemolęca niewinność :(

6 komentarzy:

  1. Faaaajnie, że udało nam się spotkać!
    Nie mogę wyjść z podziwu, jak Zuzia świetnie ze zjeżdżalni korzysta! Lil nie umie. Na placu zabaw najbardziej lubi atrakcje typu konik/kogut/itp. na sprężynach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój syn też lubi place zabaw, koniki bujane na sprężynach i zjeżdżalnie. Ale nie lubi się huśtać. Hubert rozładowuje złość szczypiąc nas, rzucając tym co ma w ręku, a coraz częściej zdarza mu się krzyczeć i rzucać na ziemię. Każde dziecko radzi sobie tak jak potrafi z emocjami. Ja staram się go wtedy przytulać i tłumaczę, co się stało, pokazuję rozwiązanie, ale czasami mi nerwy puszczają :/ i z chęcią bym go wystawiła na balkon.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie dużo się u Was dzieje.
    Najważniejsze, że Pani psycholog tak chwali Zuzię!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się,że psycholog chwali Zuzię :)
    U nas jest tak samo jak u Ciebie gdy nie pozwalam synkowi bawić się np,widelcem lub ciągnąć kota za ogon to też swoją złość rozładowuje waląc główką o podłogę,meble itp.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, Lil nie wygląda tu na lżejszą! Hahaha :D

    OdpowiedzUsuń