czwartek, 28 marca 2013

Termin

Ogłaszam, że 18 kwietnia wybieram się z Zuzanką do Kajetan :)

Tak, tak to jest termin naszej operacji, która odbędzie się 19 kwietnia!

Zostały 3 tygodnie! Tylko tyle i aż tyle. Jestem taka szczęśliwa :) Nie wiem jak to jest mieć zdrowe, słyszące dziecko. Jak to jest kiedy dziecko odwraca główkę kiedy się do niego mówi. Teraz będę miała namiastkę tego, bo oczywiście długa droga przed nami. Rehabilitacja pójdzie pełną parą, ale co tam najważniejsze jest to że będziemy uczyć się słyszeć i że w końcu będziemy słyszeć i będziemy mówić! Już nie mogę się tego doczekać. Tych pierwszych świadomych reakcji na dźwięki, na głosy, pierwszych słów, wyczekanych słów przez każdego rodzica.

Oczywiście jest we mnie teraz cała masa uczuć od radości, przez przerażenie, po stres związany z operacją. To oczywiste, ale wiem, że będę się przeogromnie denerwować tego dnia. O to czy wszystko pójdzie dobrze, czy na pewno dobrze robimy i takie tam. Mam nadzieję, że oczywiście tak będzie :)

Jedno czym już teraz bardzo się denerwuje to to, czy zejdzie jej do tego czasu ta okropna wysypka! Wiem, że na efekt działania leku trzeba chwilkę poczekać, ale w tym momencie jestem w gorącej wodzie kąpana i chcę, aby już zeszła. Trzymajcie kciuki, żeby szybciutko zeszła, bo jak nie to operacja się trochę odwlecze, a tego byśmy nie chcieli!

Pozdrawiam cieplutko wszstkich :)

środa, 27 marca 2013

Zakupowo

Ach, dziś matka trochę zaszalała, ale nie mogłam się oprzeć :)

Zakupiłam coś dla Zuzi, coś dla mamy i coś dla taty :) A co każdemu coś się należy! Tak trochę na pocieszenie, że wiosny nie widać! :)

Zuziowe łupy:

1,2,3,4,5 kupiłyśmy TU,
6,7 kupiłyśmy TU.

Mamy też granatowy sweterek z H&M, ale nie znalazłam zdjęcia. Kupiłyśmy też takie zwykłe kapcie z twardym zpiętkiem, nic ciekawego, jedyne co udało nam się znaleźć w kolorze innym niż różowe, czyli żółte.


wtorek, 26 marca 2013

Pomoc od państwa, uczulenie, słomka

Jak wiadomo polski socjal jest mizerny, a oto dowody!

Zuzia ma status dziecka niepełnosprawnego, dlatego przysługuje jej zasiłek pielęgnacyjny. Uwaga, uwaga jest to całe 153 zł miesięcznie!!! Zasiłek pielęgnacyjny przyznaje się w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki i pomocy innej osoby w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji. Dobrze, że niewiadomo jakich leków jej nie trzeba. Wyobraźcie sobie rodzinę, która jest biedna, dziecko chore, niepełnosprawne i potrzebuje drogich leków, które nie są refundowane? I na co ma starczyć te 153 zł? Na co? Chyba na przysłowiowe "waciki"! No aż nóż w kieszeni się otwiera, żeby czegoś nie powiedzieć, takie oto mamy cudowne państwo. :/

A ja jako, że muszę się opiekować niepełnosprawną Zuzią, bo potrzebuje stałej opieki i nie mogę podjąć pracy (a wcześniej nie pracowałam) otrzymuję świadczenie pielęgnacyjne. Do niedawna wynosiło ono 520 zł miesięcznie, od stycznia 2013 roku wynosi 620 zł, a od lipca br. ma wynosić 820 zł. Ciekawe co z tego wyjdzie. Docelowo świadczenie pielęgnacyjne ma wynosić tyle ile najnoższa średnia krajowa. Szału aktualnie nie ma, ale zawsze to pieniążek w portfelu jest i trzeba się cieszyć tym co jest. Zobaczymy jak to wyjdzie z tym naszym wspaniałym rządem, bo źle się dzieje. :(

Ehhh... a my dodatkowo mamy uczulenie. Zuziula ma na całym ciele, na buzi, brzuszku, pleckach i nawet na uszkach. Wyrywa aparaty, bo uszy ją swędzą, więc mamy przestój w słuchaniu :/ Dostaliśmy dziś Zyrtec i mam nadzieje, że jej przejdzie! Nie mam pojęcia na co, nic nowego nie wprowadziliśmy, proszku nie zmieniliśmy. Och już sama nie wiem. Już baliśmy się, że to różyczka, ale lekarz powiedział, że nie, gorączki też nie ma. Mam nadzieję, że szybciutko jej zejdzie.

Dodatkowo Zuzia pije ze słomki :) Udało jej się za pierwszym razem, taka jestem z Niej dumna, nie musiałam nic jej tłumaczyć na migi, sama wyczuła co i jak. Rozpiera mnie duma :)




poniedziałek, 25 marca 2013

Pisanki Hand Made

Niedługo Wielkanoc, więc z tej okazji powoli szykujemy ozdoby świąteczne. Najchętniej to wniosłabym choinkę z balkonu i ozdobiłabym ją pisankami, króliczkami i barankami. Trochę to smutne, że nie ma jeszcze wiosny. Chyba nie ma osoby, która cieszyłaby się z tego stanu rzeczy :(

Będąc ostatnio u mamy zaszłam na chwilę do pasmanterii, gdzie zakupiłam styropianowe jajka :) Postanowiłam na te święta zrobić dekorację sama. Od teściowej dostałam mulinę, kordonki i klej. Do przygotowania jaj tylko to jest potrzebne, a no oczywiście jeszcze Nasza nieograniczona wyobraźnia :)
Wystarczy posmarować jajko klejem i owinąć je muliną, prosta sprawa, trochę pracochłonna, ale rodocha z samodzielnie wykonanego jaja ogromna :)

A oto moje jaja :)


piątek, 22 marca 2013

Śpioch

Zuza zwariowała! Może to ta pogoda na Nią tak działa.

Wczoraj na 13 miałyśmy zajęcia z psychologiem, oczywiście Zuza nie lubi jeździć do tej Pani, więc nie było zabawy, a ciągły płacz. Wracając do domu usnęła w autobusie, krótka wizyta w Rossmanie i szybko do domku. Obudziła się na klatce schodowej. W domu zjadła deserek, pobawiłyśmy się, zaliczyłyśmy pierwszy upadek z krzesłem. Nieźle się przestraszyłam. I co? Zuza poszła spać, była wtedy godzina 16.15! I obudziła się dziś koło 5.30!!! A teraz ZNOWU śpi! Wsadziłam ją do krzesełka, zrobiłam kaszkę, nakarmiłam, zadzwoniłam do mamy i na chwilę poszłam do toalety. Wracam, i co widzę? Zuza śpi w krzesełku, sami zobaczcie.


Nawet się nie przebudziła jak ją wyciągałam i zanosiłam do łóżeczka :)

środa, 20 marca 2013

Kryzysowa niedziela

W niedzielę miałam totalny kryzys. Miałam wszystkiego dość i wszystko mnie irytowało. Myślałam, że ten dzień nigdy się nie skończy.

Wszystko nawarstwiło się w mojej głowie i nie wytrzymałam. Wiem, że jestem żoną i mamą, że mam dużo obowiązków, ale czy właśnie tylko to? Czy nie mam czerpać z tego przyjemności? Czułam się okropnie. Dodatkowo Zuza od rana była okropnie marudna. Zupełnie nie chciała ze mną współpracować. Ciągle coś rozwalała, nie chciała spać mimo swojego zmęczenia, nic. Męża nie było w domu, znów zostałam sama. Sama ze wszystkim. Myślałam, że chociaż w weekend czasem będę mogła sobie odpocząć od tych obowiązków. Ta myśl, że nikt mi nie pomaga, że ciągle muszę w domu pozmywać, odkurzyć poraz drugi w ciągu dnia, zrobić pranie, coś uprasować nie polepszała mojego samopoczucia. Mężuś akurat pojechał do lasu na narty posprawdzać trochę rzeczy, więc nie mogłam zupełnie odpocząć.

Tego dnia mieliśmy we trójkę pojechać do szwagrów. Nie było takiej opcji, jak zostałam sama powiedziałam, że nigdzie nie jadę. Mężuś wrócił, powiedział, że się zbieramy, a ja na to, że nigdzie nie jade. Można powiedzieć, że rozkazałam mu zabrać Zuzę i żeby se sami pojechali. Spakowałam mu torbę i papa. Musiałam zostać sama, posłuchać muzyki, na spokojnie wszystko posprzątać. Mimo, że nie była to typowa chwila dla mnie, dla odpoczynku, bo jednak wysprzątałam całe mieszkanie, ulżyło mi niesamowicie. Taka odskocznia od rzeczywistości. Potrzebowałam tego. Może powiecie, że jestem jakaś dziwna, jak mogłam mieć dość męża i dziecka, ale tak właśnie było. Miałam ich serdecznie dość. Irytowali mnie tego dnia, tym że byli, więc wolałam zostać sama. Przy sprzątaniu moja dusza się oczyściła, złe emocje wyparowały i czekałam na ten moment kiedy wrócą, kiedy zobaczę tą moją kochaną dwójeczkę :) Moje dwa największe skarby na świecie. Po powrocie wyściskałam Zuzię i ukołysałam do snu. Było cudownie, tak przyjemnie. Cieszę się, że ich wygoniłam z domu.

Czy zdażyła Wam się taka sytuacja? Bo dla mnie to było coś strasznego.

sobota, 16 marca 2013

9 miesięcy za nami

I oto nadszedł ten dzień. Zuza jest z nami tyle ile była w mamowym brzuszku :) Mam wrażenie, że dopiero co opublikowałam posta "8 miesięcy za nami", a ja już tworzę "9 miesięcy za nami". Czas leci nieubłaganie. Nie nadążam za tym jak rośnie moje dziecko. Przecież dopiero co byłam w ciąży!


Charakterystyka 9 miesiąca:

- waga - około 11,5 kg,
- wzrost - około 75-76 cm
- zęby - jesteśmy posiadaczkami sześciu pięknych bialutkich ząbków,
- nowości kulinarne - kabanosik, biszkopty (o dziwo dopiero teraz), szyneczka, chlebek z masełkiem,
- nowe umiejetnosci:
           - stanie bez podparcia, ale jednak króluje stanie z podparciem,
           - chodzenie, trzymając się za paluszki rodzica lub innych osób,
           - pstrykanie palcami,
           - plucie :),
           - denerwowanie rodziców i nieprzestrzeganie zakazów,
- rozmiar ubranek - zdecydowanie 74, ale coraz bardziej w kolejny rozmiar idziemy,
- pierwszy siniak i strupek na czole,
- wyrywanie aparatów z uszów :(,
- karmienie z mamą ptasiorów w parku i szczerzenie się do nich,
- zaczepianie straszych panów w autobusie,
- pewne picie z niekapka (o tym będzie oddzielny post),
- kąpiele w rodzicowej wannie,
- najważniejsze w tym miesiącu było dowiedzenie się o kwalifikacji do implantu ślimakowego :)

Mój dzidziuś już nie jest taki malutki, nie mam pojęcia kiedy to zleciało, choć z wyglądu nie wiele się zmieniła :)

Tak wyglądała Zuzia mając 9 miesięcy w mamowym brzuszku:


Zdjęcia były robione na początku 9 miesiąca przez naszego ślubnego fotografa Bartka Klusa, jego prace do obejrzenia TU.

A tak wygląda Zuzia w 9 miesiącu po tej stronie brzucha :)




czwartek, 14 marca 2013

Baby Project

Mimo, że za oknem jeszcze zima, to w kościach czuję, że wiosna zbliża się wielkimi krokami.

Powoli kompletuję garderobę Zuzi na wiosnę, ale idzie to troche opornie :/ Największym problemem do tej pory był zakup odpowiedniej czapki. Już wiem, że czapki bez wiązania pod szyją na razie się nie spawdzą u nas. Zuzia zwykłe czapki skutecznie ściąga, nawet przy aktualnie panującym mrozie.

Jakiś czas temu kupiłam jej granatowy berecik w H&M, ale mimo fantastycznego wyglądu (jak dla mnie) na razie nie jest odpowiedni, może za miesiąc, dwa jak zrobi się ciepło, to Zuzia chętniej będzie go nosić.

Zaczęłam więc rozglądać się za czymś wiązanym pod szyją. Na rynku jest sporo bawełnianej tandety. Dzięki blogowaniu zakochałam się we wszystkich możliwych formach Hand Made'u. I tym oto sposobem przypomniałam sobie o sklepie Baby Project. Jeszcze w ciąży zakochałam się w ich wyrobach, ale jakoś tak z biegiem czasu zapomniałam o nich, nad czym ubolewam trochę. Szybka konsultacja z mężem i wybraliśmy czapkę pilotkę z serduszkiem wiązaną pod szyją :) Mam nadzieję, że przypadnie do gustu Zuzi i będzie ją chętnie nosić.

Oczywiście wszystko pięknie zapakowane. Tekturowe pudełko z cudowną grafiką, w środku biała bibuła, a pod bibułą nasze cudo. Do zakupienia TU.


Zuza w czapce zaprezentuje się później, jak już odziejemy ją na spacer :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Myjemy ząbki

Zuzia ma już 6 ząbków, więc jakiś czas temu zakupiłam jej zestaw szczoteczek do zębów firmy NUBY.

Zestaw składa się z trzech szczoteczek:
  1. szczoteczki do masażu dziąseł - przeznaczonej dla dzieci od 6-ego miesiąca życia, jej specjalny kształt pozwala bezpiecznie masować delikatne dziąsła niemowlęcia,
  2. szczoteczki gumowej - o wyglądzie tradycyjnej szczoteczki przeznaczona do mycia pierwszych ząbków od około 11 miesiąca życia. Gumowa końcówka zabezpiecza przed uszkodzeniem dziąseł i pierwszych ząbków dziecka,
  3. szczoteczki tradycyjnej - wykonana z miękkiego nylonowego włosia przeznaczona dla dzieci starszych.

Jak na razie nie używamy pasty do zębów, ale coraz częściej zastanawiam się czy to już pora. Staram się dawać Zuzi szczoteczkę po każdym posiłku. Oczywiście największą frajdą jest jej gryzienie, ale coś tam zawsze sobie "umyje" :)

Tak więc najpierw jest jedzenie :)


A później mycie ząbków :)





niedziela, 10 marca 2013

U Cioci

Z okazji niedzieli całą familją postanowiliśmy wybrać się do męża siostry, a Zuzi mamy chrzestnej.

Nasz samochód ostatnio pokazał nam środkowy palec, czytaj zepsuł się, więc z tej okazji został wezwany nasz nadworny szofer. Szoferem jest dziadziuś Zuzi, a mój teść :) Przyjechali do nas, porywawszy nas jeszcze na trening zimowy do lasu. Jakoś ani mi, ani mężowi nie chciało się biegać, więc tylko dziadziuś ruszył nóżką, a my we troje i babcia poczekaliśmy w centrum treningu. Pojedliśmy ciasta, popiliśmy herbatką i dziadziuś wrócił. Trochę zmachany i śmierdzący, ale co tam :) Ogarnął się i ogień do cioci.

A u cioci, jak to u cioci tropiki w domu. Tragedia, było 28 stopni w domu, ukrop nieprzeciętny. Zuza paradowała w samym body z krótkim rękawem. My grzaliśmy się nieprzeciętnie. W pewnym momencie nawet zrobiło mi się słabo. I wyobraźcie sobie oni nie widzą w tym problemu, że nam było tak gorąco. Choć w sumie to już nie o nas chodzi, ale o tego naszego małego bąka, który był mega mokry i jeczący z tego powodu. Mimo, że była mega zmęczona nie mogła usnąć, nie chciała jeść. Obiadu nie zjadła, dopiero jak pokazałam jej słoiczek z deserkiem, uśmiechnęła się i go całego zjadła. Mieliśmy już wszystkiego dość i zagarneliśmy dziadków i pojechaliśmy do domu. Chwilkę zdrzemnęła się w samochodzie. W domu cyrk, że jest zmęczona, ale nie dało jej się położyć, więc wymęczyliśmy ją jeszcze trochę, wykąpaliśmy, daliśmy kaszkę na noc i położyliśmy spać. Oczywiście nie chciała zasnąć szybko mimo swojego zmęczenia. Musiałam ją ululać, co trwało jakieś 40 minut, tak bardzo się broniła, żeby nie usnąć, ale udało się.

Mamy serdecznie dość wizyt u cioci. Po dniu dzisiejszym stwierdziliśmy, że teraz to oni będą musieli do nas przyjeżdzać. Choć nie wiem czy wiecie, ale z Warszawy do Piaseczna jest bliżej, niż z Piaseczna do Warszawy! Tak twierdzi mój szwagier. Grrrr... A dodatkowo ta temperatura. Porażka, oni sobie siedzą w krótkich spodenkach i bluzkach, a my w dżinsach i bluzach.

Czy Wy też macie takich "wspaniałych" szwagrów, czy macie fajniej?

Miłego poniedziałku życzę!

piątek, 8 marca 2013

Beautiful day

Aaaaaa............

Już mam decyzję :) Zuzia się zakwalifikowała do implantu!!!! Jestem taka szczęśliwa :)

A dodatkowo listonosz przyniósł mi taką oto bransoletkę :) taki prezent na Dzień Baby :D

Bransoletka Le Reve z serduszkiem i miętową muliną :D

Cudny dzień, a jeszcze się nie skończył :D

Baba Babie

Z okazji Naszego Święta, przyjmijcie Baby Kochane życzenia od drugiej Baby!
Zdrowia, szczęścia, pociechy z Maluszków, tych na zewnątrz brzuszka i tych wewnątrz brzuszka, łagodnych porodów, wielu wspaniałych chwil spędzonych w rodzinnym gronie oraz wszystkiego tego czego tylko sobie życzycie i marzycie!!! :***

czwartek, 7 marca 2013

Odwiedzinowo

Każdy słoneczny dzień nastraja mnie pozytywnie, dodatkowo to znak, że wiosna tuż tuż. Korzystając z tej cudnej pogody postanowiłyśmy z Zuzią odwiedzić mojego dziadziunia. Pojechałyśmy więc w moje rodzinne strony. Wcześniej jednak stwierdziłam, że może poszłabym na spacer z moją koleżanką z podstawówki. Wykonałam telefon i umówiłyśmy się, że jak dojadę to mam dać znać, a ona zejdzie. Ową koleżanką jest Ania, z którą chodziłam przez pierwsze 4 klasy podstawówki, potem zmieniłam szkołę, a następnie znów spotkałyśmy się w okropnym tworze, jakim jest gimnazjum. Mamy dzieci z tego samego roku, ale Kubuś jej synek jest o 3,5 miesiąca młodszy od mojej Zuzi. Wybrałyśmy się nad gocławski Balaton, jeziorko, które niedawno zostało zmodernizowane. Pochodziłyśmy troszkę i usiadłyśmy w kawiarni poraczyć się mrożoną kawką. Posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy i dzieciaki stwierdziły, że pora do domu na obiad :) Po drodze spotkałyśmy koleżankę, która po liceum wyjechała do Anglii i już tam została i zmajstrowała syna, Zaka, który kończy w tym roku 3 lata. Jaki ten świat jest mały :) W końcu dotarłyśmy do domu, Zuza zjadła obiad i poszła spać o 16. Myślałam, że za godzinę, max dwie wstanie, a tu dupa. Dziecko postanowiło pójść spać na noc. Oczywiście o 3 pobudka na szamkę i luli do 5. Na szczęście tatuś Zuzi rano się zajmuje dzieckiem, a ja dosypiam. Cudownie mieć takiego faceta! :)

Poniżej krótka relacja ze spaceru :)







Czy Was też tak pozytywnie nastraja taka piękna, słoneczna pogoda?

P.S. Po interwencji dostaliśmy dziś maila, że decyzja została wysła listem poleconym. Skaczę z radości :D

wtorek, 5 marca 2013

Ogarnęła mnie złość

I jak tu nie narzekać na polską służbę  zdrowia. Szlag mnie dziś trafił i jedno o czym marzyłam to to, aby komuś przyłożyć !

Myślałam, że o tej porze będę już wiedziała co i jak z naszymi Kajetanami. Z tego co orientowałam się to informacja powinna być u nas już po dwóch tygodniach. Rezultat jest taki, że minął prawie miesiąc, a wieści brak. Z tego braku niewiedzy co i jak, poprosiłam  męża o interwencję telefoniczną.

Dowiedzieliśmy się, że Zuzi nie ma w systemie, a więc nawet nie ma śladu, że byliśmy na kwalifikacji w Kajetanach! Myślałam, że spadnę z sofy z wrażenia. Taki chaos tam mają, że nie ogarniam! Ciekawe skąd mam wypis, bo wydrukowany z systemu.

Człowiek czeka, denerwuje się, bo przecież najważniejsze jest to, aby Zuzia miała ten implant jak najszybciej, żeby jak najmniej traciła. Ehh... a tu tak traktują.

Jutro robimy kolejne interwencje i mam nadzieję, że ostatnie. Mamy małą znajomość tam i spróbujemy też z niej skorzystać. Nie lubimy tego, ale w takiej sytuacji nie zawacham się.

Chciałabym już wiedzieć czy się zakwalifikowałyśmy i kiedy będzie zabieg. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się wyjaśniło!

poniedziałek, 4 marca 2013

Papucie cz. 2

Szukając, szperając i oglądając znalazłam pewną alternatywe do poprzednich papuciów. Myślę, że główna różnica jest w cenie. Także jakby komu było mało kolorów i wzorów to TU znajdzie jeszcze inne :)

Mi spodobały się  takie:




I takie typowo dziewczęce :)