I jak tu nie narzekać na polską służbę zdrowia. Szlag mnie dziś trafił i jedno o czym marzyłam to to, aby komuś przyłożyć !
Myślałam, że o tej porze będę już wiedziała co i jak z naszymi Kajetanami. Z tego co orientowałam się to informacja powinna być u nas już po dwóch tygodniach. Rezultat jest taki, że minął prawie miesiąc, a wieści brak. Z tego braku niewiedzy co i jak, poprosiłam męża o interwencję telefoniczną.
Dowiedzieliśmy się, że Zuzi nie ma w systemie, a więc nawet nie ma śladu, że byliśmy na kwalifikacji w Kajetanach! Myślałam, że spadnę z sofy z wrażenia. Taki chaos tam mają, że nie ogarniam! Ciekawe skąd mam wypis, bo wydrukowany z systemu.
Człowiek czeka, denerwuje się, bo przecież najważniejsze jest to, aby Zuzia miała ten implant jak najszybciej, żeby jak najmniej traciła. Ehh... a tu tak traktują.
Jutro robimy kolejne interwencje i mam nadzieję, że ostatnie. Mamy małą znajomość tam i spróbujemy też z niej skorzystać. Nie lubimy tego, ale w takiej sytuacji nie zawacham się.
Chciałabym już wiedzieć czy się zakwalifikowałyśmy i kiedy będzie zabieg. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się wyjaśniło!
Trzymamy mocno kciuki!
OdpowiedzUsuńwszystko będzie dobrze!