piątek, 31 stycznia 2014

Gadżet mamy - mufka

Długo myślałam i zastanawiałam się czy zainwestować w taki wynalazek. Po licznych rozważaniach za i przeciw postanowiłam ją zakupić.

Jestem zmarzluchem, a raczej mam słabe krążenie. Wiecznie mam zimne stopy i ręce. A jeśli dodamy do tego zimę to jestem jednym wielkim soplem. Rękawiczki noszę od wczesnej jesieni i właśnie wtedy pomyślałam o mufce. Przyniósł mi ją listonosz jeszcze w 2013 roku.

Mufka to kolejny produkt, którego jest (już) cała masa na rynku. Od tych bardziej firmowych, fikuśnych, kolorowych po te zwykłe najtańsze, bezfirmowe. Jest w czym wybierać i przebierać. Ja postanowiłam, że spawię sobie zwykłą, klasyczną, czarną. Wózek jest w intensywnym niebiesko/turkusowym kolorze to wszystkie dodatki będą stonowane.

Szukałam takiej na makowych stronach, ale na próżno. Jedno kliknięce na allegro.pl i prawie od razu znalazłam to czego szukałam. Wybrałam czarną z czarnymi zatrzaskami, wodoodponą z barankiem w środku. Zapłaciłam za nią śmieszne pieniądze.

Użytkuję ją już jakiś czas i stwierdzam, że to rewelacyjny wynalazek! Nie straszne mi mrozy czy wiatry. Zakładam rękawiczki, wkładam łapki w mufkę i mogę spaceować.





Także jeśli się wahacie, a chce takie cudo zakupić to ja polecam.

środa, 29 stycznia 2014

Nasz blog ma rok

Dokładnie rok temu 29 stycznia opublikowałam pierwszego posta.

Nie oczekiwałam, że ktoś nas będzie odwiedzał, a tym bardziej, że ktoś zostanie naszym stałym czytelnikiem.

Przez ten rok poznałam wiele wspaniałych mam, choć niestety większość wirtualnie. Zawiązałyśmy przyjaźnie, a także okazało się, że kogoś znamy z dawnych lat.

Wiele się zmieniło przez ten rok. Zmieniłyśmy wygląd bloga, dodałyśmy zakładki tak abyście mogli lepiej poznać historię Zuzi.

Na swojej drodze spotkałyśmy kilka wspaniałych osób, które w bezinteresowny sposób nam pomogły! Za co jeszcze raz dziękujemy!

Wiem, że to był dobry pomysł, aby założyć bloga. Czuję, że mam pewną misję do spełnienia. Chcę, aby rodzice dzieci takich jak Zuzia mieli jakieś wirtualne wsparcie i poczucie, że wszystko może się ułożyć i że nasze dzieci dzięki dzisiejszej technice będą żyć w świecie dźwięków całkiem normalnie.

Dziękuję za wszystkie maile ze słowami wsparcia, te gdzie to ja udzielałam wsparcia innym i mogłam choć w małym stopniu pomóc w oswojeniu się w tej trudnej sytuacji, jaką jest dowiedzenie się, że ma się niepełnosprawne dziecko.

Dziękuję za każdy komentarz jaki pozostawiliście pod postami, za to, że chcecie do nas wracać, wspieracie mnie, a przede wszystkim Zuzię!

Mam nadzieję, że ta niesamowita przygoda będzie trwać jeszcze długo. Tak długo ile będzie trzeba. Chcę przekazywać to czego doswiadczyłyśmy i jak z tym sobie radzić, aby innym choć w małym stopniu pomóc w oswojeniu się z sytuacją.

Dziękuję Wam bardzo serdecznie i mam nadzieję, że nadal chętnie będziecie zaglądać do Nas, do Zuzi!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Czyścioch?

Zdecydowanie NIE!

Moje dziecko nie potrafi być czyste. Można się starać, skakać i wycierać, ale i tak się podbrudzi.

Najbardziej nie lubię sytuacji, kiedy rano się ubieramy, a za chwilkę musimy się przebierać, bo Zuza właśnie wylała na siebie herbatę. No tego to nieznoszę. Oddycham wtedy głęboko :)

A najgorzej jest jak zapomnimy zabrać ze sobą śliniaki jak gdzieś wychodzimy. Zuza nie toleruje niczego innego, nie da rady założyć jej ścierki, albo innej prowizorki.

A jak nie zabierzemy to dziecko wygląda tak:







Podobno dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe.

Także skaczę z radości, bo Zuza do czyścioszków nie należy, więc musi być bardzo szczęśliwa :D

czwartek, 23 stycznia 2014

Wywoływanie samogłosek

Jako, że Zuza jest opóźniona w rozumieniu i mowie to w różne sposoby staramy się ją namawiać do mówienia.

Jednym ze sposobów jest wywoływanie samogłosek. Dlaczego ich? Bo są najłatwiejsze do wymowy i rzadko zdarza się aby były zniekształcone.

W jaki sposób to robimy?

Ja przygotowałam kartki formatu A4. Na każdej z nich napisałam po jednej samogłosce, a następnie je zalaminowałam, coby posłużyły nam dłużej.

Mamy 6 samogłosek - a, e, i, o, u, y.

Mówimy krótko lub długo daną samogłoskę oraz pokazujemy odpowiednią kartę.

Zuza bardzo chętnie się w ten sposób bawi. Zachętam też ją do powtarzania po nas. Oczywiście Zuza gada sobie te samogłoski kiedy chce, choć ostatnio zauważam pewną chęć. Powtarza samogłoski po mnie, a najchętniej a, o, u.













To także świetna okazja do nauki literek :)

środa, 22 stycznia 2014

Turnus rehabilitacyjny

Udało nam się! Zapisałyśmy się na turnus rehabilitacyjny!

Bardzo się cieszę, bo Zuza będzie miała przez całe 2 tygodnie codziennie zajęcia pod okiem najlepszych specjalistów. Mało tego będzie miała kontakt z innymi dziaciaczkami, a to też jest bardzo ważne.

Te dwa tygodnie dają więcej niż 6 miesięcy regulanego uczęszczania na zajęcia do logopedy!

Czyli warto na niego pojechać!

Szkoda, że tylko ja i Zuzia. Tato nie dostanie tyle urlopu, ale będzie z nami przez weekendy. :)

Na turnus wybieramy się razem ze Stowarzyszeniem "Usłyszeć Świat". Spędzimy dwa tygodnie nad polskim morzem na początku lipca.

Jednak już teraz wiemy, że kwota jest bardzo wysoka i musimy zaciskać pasa.

Dlatego Kochani zwracam się do Was z prośbą o przekazywanie Zuzi swojego 1%. Jeśli jednak pomagacie komuś innemu to może przekazalibyście Zuzi darowiznę. Każda złotówka jest dla nas "złotem"!

Wierzę, że uda nam się zebrać odpowiednią ilość pieniążków!

Pomożecie? :)


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Blue monday

Najgorszy, najbardziej depresyjny dzień w roku.

I chyba faktycznie taki był ten dzień. Masakra.

Wszystko zaczęło się rano, kiedy wstałyśmy. Nasza pani z wczesnego zadzwoniła, że nie będzie jej dziś i że jeśli nie chcemy, aby zajęcia nam przepadły to znalazła nam zastępstwo. Zgodziłam się, bo nie lubię jak przepadają Zuzi zajęcia.

Nie dość, że kobita była jakaś dziwna to miałyśmy chyba z 5-tkę studentek. Jak Zuza ogarnęła co się dzieje to się zestresowała. Zaczęła się rzucać, krzyczeć, płakać. Widać było, że sytuacja, w której się znalazła zupełnie jej nie odpowiadała.

I wiecie co usłyszałam? Że to moja wina, że ona się tak zachowuje. Że Zuza ma zaburzenia i że powinnam to skonsultować ze specjalistą. O!

Miło, że ktoś po 30 min zajęć, gdzie dziecko płacze bo jest jej źle i nie podoba jej się ta sytuacja stwierdza takie coś. Nie mogłam. Popłakałam się i powiedziałam tej babie, że mi nie wierzy, że Zuza się tak nie zachowuje. Zdarza się, owszem. Ale to tylko w takich stuacjach.

Co specjalista to inna gadka. Jutro muszę porozmawiać z moją logopedą, a w piątek z psycholog, bo ciśnienie mi podskoczyło! Jestem taka zdenerwowana, że cała się trzęsę i nie jestem w stanie nic zjeść.

Ehhh.... niech ten dzień się już skończy i nastanie nowy cudowny!

Dzięki za Zuzę, która w domu pięknie ćwiczyła, sama matkę po domu ciągała, by się z nią bawiła i rehabilitowała.

niedziela, 19 stycznia 2014

3/52

I my dołączamy do świetnego projektu :)

3/52


2/52


1/52


Bardzo jestem ciekawa jak będzie wglądało zdjęcia 52/52! Jak zmieni się Zuza. 

sobota, 18 stycznia 2014

Zimą na działce

W końcu upragniony weekend.

Po wczorajszych zajęciach byłyśmy wykończone! Zuzia pięknie pracowała. I choć na pierwszych miałyśmy widownię, której Zuza nie zaakceptowała, to na drugich zajęciach mimo widocznego już zmęczenia, pracowała super. Wykonywała wszystko tak jak należy.

A dziś pojechaliśmy na działkę wyszaleć się na śniegu. Bo w końcu jest śnieg. Troche słaby, bo padał wczoraj deszcz i zrobiła się twarda skorupa na wierzchu, ale i tak zabawa była przednia. Szkoda, że Zuzia nie chciała pozować do zdjęć bez smoka. Zupełnie nie chciała go oddać. Przynajmniej nie leciało jej zimne powietrze do buzi.

A po co jeszcze pojechaliśmy na działkę? Ostatnie zdjęcie wszystko wyjaśni :D














czwartek, 16 stycznia 2014

Dobra nowina

To był dobry dzień!

Zuzanna dziś skońćzyła 19-ście miesięcy! "Nastka" po raz ostatni. Na szczęście tylko na jakiś czas :)

To już mała panna, nie żadny bobas. Ma swój charakter, który nam pokazuje. Jest radosna, ale i uparta. Wie czego chce. A co! Po mamie :)


Moja słodka Pannica :*

Dziś również, po mojej interwencji mailowej otrzymaliśmy telefon z terminem kwalifikacji do wszczepienia drugiego implantu!

13 maja 2014

To nasza data. 

Bardzo się zdziwiłam, że tak długo trzeba czekać na tę kwalifikację. Na szczęście nie ma już teraz takiej presji jak przy pierwszym razie. Teraz od skierowania będziemy czekać prawie 8 miesięcy. W zeszłym roku był to miesiąc. Jest różnica?! Mimo wszystko cieszę się, że już wiemy na czym stoimy.

Oj bardzo się cieszę :D

Juuuupppppiiiiiii....... Juuuuuupppppiiiii........ (Skaczę z radości)

Widać? 

środa, 15 stycznia 2014

Zajęcia rehabilitacyjne

Wszystko się wywróciło do góry nogami. No nie przesadzam. Ale od Nowego Roku wszystko popędziło z "grubej rury".

Tak jak Wam pisałam, starałam się o dodatkowe zajęcia dla Zuzi z wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Udało nam się i Zuzia ma dodatkowe 8 godzin miesięcznie zajęć, co w praktyce przekłada się po dwie jednogodzinne zajęcia w tygodniu.

Oprócz tego mamy po jednej godzinie zajęć u logopedy i psychologa oraz logorytmikę w Polskim Związku Głuchych.

Udało nam się również załatwić jedną godzinę zajęć u naszej logopedy w Stowarzyszeniu "Usłyszeć Świat". Te zajęcia mamy raz na dwa tygodnie.

Oto nasz harmonogram (wersja "hard")


Nie jest łatwo, jak widzicie jednego dnia mamy nawet dwa razy zajęcia. Tak samo co dwa tygodnie w piątki. Piątek jest wtedy ciężki, po z jedych zajęciach pędzimy na drugie.

Nie jestem w stanie powiedzieć, które zajęcia dają najwięcej, ale najbardziej lubię chyba logorytmikę.

Fajnie, bo są to zajęcia w grupie, więc Zuza ma obycie z innymi dziećmi. Wszystkie dzieci są wspaniałe, tak samo Mamy! Z kilkoma utrzymuję bliższy kontakt :) Wydaje mi się, że to dzięki tej logorytmice Zuza zaczęła tańczyć.

Zajęcia u psychologa Zuza chyba najbardziej toleruje. Mamy tam wiele zabaw rozwijających jej motorykę, zręczność. Ale moim zdaniem najważniejsze jest to, że Zuza uczy się na nich kontrolować swoje emocje pod okiem specjalisty. Dodatkowo coraz częściej ćwiczona jest jej cierpliwość. Teraz mamy dużo nowych zabaw, przy których Zuza uczy się zabaw na przemian. Na razie ciężko nam idzie, ale widzę światełko w tunelu :)

Najważniejsze oczywiście są zajęcia u logopedy. Dlatego jest ich najwięcej. Zuza na tych zajęciach uczy się słuchać, rozrużniać dźwięki, dopasowywać dźwięki do danej rzeczy i wielu innych rzeczy. Szkoda, że nie jestem w stanie tak ładnie Wam przedstawić jaki duż postęp zrobiła Zuza przez ten czas!

Czuję w kościach, że to będzie Zuzi rok. Dzięki tym wszystkim godzinom zajęć, wierzę, że Zuzia będzie robić ogromne postępy! I mimo, że na razie jestem bardzo zmęczona, tak samo jak Zuzia to wiem, że to ma sens. Powoli wkręcamy się w nowy rytm.

Bądźcie z nami i trzymajcie za Zuzię kciuki! To dla nas wiele znaczy!

wtorek, 14 stycznia 2014

Ala

Mikołaj przyniósł Zuzi lalę. Nie byle jaką lalę, bo Alę.

Ala to wyjątkowa "dziewczyna". Piękna blondynka, w czerwonej sukience w kropki z zielonym szalikiem. Cała do wycałowania. Ma czarne oczy jak węgiel. Czerwone wstążki we włosach i uśmiech od ucha do ucha. Zadbana, z idealnie dopracowanymi szczegółami.

Długo szukałam "tej" lali. W internecie pełno lal, szmacianych lal. Większość z nich niestety jest jakaś taka udziwniona, z innej bajki. Ta jest taka jaką sobie wymarzyłam. I choć na razie cieszy moje oko, mam nadzieję, że za jakiś czas Zuza sięgnie po nią z taki samym błyskiem w oku jak ja.

Chciałabym, żeby Ala miała koleżankę. Może jakąś Alę z kotem? Jeszcze nie wiem.

Przedstawiam Alę.







Zapraszam wszystkich na stronę, gdzie poznacie inne Ale!


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zielona Gospoda

Jest takie miejsce w Polsce, do którego chętnie wracam. Pierwszy raz byłam tam 13 lat temu.


Wspaniały "dom", prowadzonych przez wspaniałą rodzinę. Pamiętam Panią Alę, właścicielkę, która niestety przegrała walkę z chorobą kilka lat temu. Wspaniała, ciepła kobieta, która zawsze dbała o to, żeby ten "dom" tętnił życiem. Teraz prowadzą go mężczyźni. Wiele się tu zmieniło. Jest sauna, siłownia, nowe pokoje. Ale klimat ten sam. Pyszne, domowe, zwykłe, dla ludzi jedzenie. A dookoła wspaniałe krajobrazy. Moje ulubione góry - Karkonosze. Zbiegane i przechodzone. Achh... Mam w głowie wspaniałe wspomnienia związane z tym miejscem.

Nasz pobyt trwał aż 10 dni. To jak na razie najdłuższy nasz wyjazd z Zuzią. Wyjechaliśmy drugiego dnia świąt. Miałam wielką nadzieję, że będzie śnieg. Jakże się pomyliłam. Cały nasz pobyt było cieplutko. Temeratura dochodziła nawet do 13-14 stopni! Ale było cudnie.

Wspaniałe spacery, niestety tylko te bliskie. Postanowiliśmy nie brać wózka, coby Zuza pochodziła sobie. A ta, zamiast chodzi, po paru krokach pyk na ręce chciała! Porażka. Wiadomo daliśmy radę. Zuza wyszalała się na placu zabaw. Najbardziej spodobała się jej zjeżdzalnia, której o dziwo latem jeszcze się bała. Zjeżdzała na siedząco, stojąco, leżąco, na brzuchu i skakała. Masakra!

Ten wyjazd dużo zmienił w spożywaniu posiłków. Tutaj dzięki temu, że mieliśmy pełne wyżywienie o stałych porach, Zuza nauczyła się jeść. Nie żeby nie jadła, ale zaczęła jeść zupy, kotlety, kanapki, co do tej pory było rzadkością. :/

Dodatkowo opanowała do perfekcji otwieranie wszystkich drzwi oraz wchodzenie i schodzenie ze schodów bez trzymania. Także, otwierała drzwi, uciekała i wchodziła na długie schody. Przy okazji szczerząc się nieprzeciętnie :)

W Sylwestra odbył się bal, my oczywiście też wzieliśmy kreacje. Bez szału bo przecież, trzeba biegać za dzieckiem. Zuza wytrzymała do 22. Pięknie się bawiła ze wszystkimi, była pierwsza na parkiecie i chętnie tańczyła. Nawet sama :)

Nowy Rok matka przywitała kiepsko. Czymś się przytrułam i niestety umierałam. Gdybym była młodsza, powiedziałabym, że za dużo wypiłam :) Ale niestety było to prawdziwe zatrucie pokarmowe. :( Więc cały 1 stycznia spędziłam w łóżku, nawet na posiłki nie schodziłam. Kolejnego dnia nie było lepiej. Zaczął boleć mnie ząb :( Ale to tak ostro. Proszki przeciwbólowe nic nie dawały i nie było wyjścia trzeba było zapisać się do dentysty w Jeleniej Górze. Wizyta następnego dnia, więc całą noc nie spałam, płukając buzię. A następnego dnia byłam w raju dentystycznym. Tak serio, serio. Jakby ktoś chciał namiar to śmiało! Następne dni były już lepsze. Znów mogła wyjść z pokoju i pooddychać świeżym powietrzem.

Bardzo się cieszę, że mogliśmy spędzić tyle czasu ze sobą oraz w gronie zawodników klubowych. Cudownie było! Ale ostatniego dnia bardzo się cieszyłam, że wracamy już do domu.

Zapraszam na małą fotorelację.