czwartek, 26 września 2013

Z życia wzięte

Od połowy wakacji staram się załatwić Zuzi zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Niestety do tej pory bezskutecznie.

Hasło o wczesnym wspomaganiu rozwoju dziecka rzuciła mi koleżanka, która ma synka z takim samym niedosłuchem jak Zuzia. To ona wprowadziła mnie w świat implantów.

"Wczesne wspomaganie rozwoju dziecka ma na celu pobudzanie psychoruchowego i społecznego rozwoju dziecka od chwili wykrycia niepełnosprawności do podjęcia nauki w szkole. 
Zajęcia w ramach wczesnego wspomagania organizuje się w wymiarze od 4 do 8 godzin w miesiącu, w zależności od możliwości psychofizycznych i potrzeb dziecka." (źródło - TU)

Jakby nie patrzeć takie zajęcia przydadzą się Zuzi.

Najpierw chciałam jej załatwić miejsce w rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej. Jako, że był to okres wakacyjny to ciężko było mi złapać miejscową logopedę. Taki okres, więc grzecznie czekałam na wrzesień. Oczywiście zanim ktoś skierował mnie do odpowiedniej (rejonowej) placówki, musiałam wykonać kilka telefonów, natłumaczyć się o co mi chodzi i przy okazji nadenerwować się.

Przyszedł wrzesień zadzwoniłam do rejonowej przychodni, a oni, że niestety, ale na razie nie ma miejsc, ale żeby spróbować zadzwonić za jakiś czas. Tak to właśnie wygląda, do lekarza dostać się to jakiś kosmos, ale załatwić dziecku potrzebną rehabilitację to w ogóle rzecz czasem niemożliwa. A dzieci potrzebujących jest cała masa, nawet sobie nie wyobrażacie. Pytałam czy aby na pewno, dodatkowo tłumaczyłam o co dokładnie mi chodzi, ale nic nie udało mi się załatwić.

Wczoraj napisała do mnie koleżanka, którą poznałam w szpitalu na Zuziowej operacji z zapytaniem, czy Zuzia ma to wczesne wspomaganie. Oczywiście odpowiedziałam, że nie. Ona powiedziała mi, że właśnie są po komisji i niedługo będą mieć dodatkowe zajęcia. Zdenerwowałam się, że u nas ciągle ta sparwa jest nierozwiązana. Pojawiła się odrobina zazdrości oraz złość. Tylko nie wiem na kogo. Na samą siebie, czy na placówki. Ehhh... Napłakałam się co nieco :( Powiedziała też, że jej synek wczoraj świadomie powiedział "mama". Serce mnie zakuło. Oczywiście niezmiernie się cieszę z jej szczęścia, ale rozumiecie, że sama niemogę się tego doczekać, prawda?

Po raz kolejny znalazłam wykaz placówek działających w Warszawie. Dodatkowo wysłałam maila do Głównego specjalisty Urzędu M.ST. Warszawt w Biurze Edukacji z zapytaniem jakie jest postępowanie odnośnie przyjęcia dziecka do zespołu wczesnego wspomagania rozwoju.

Odpowiedź dostałam taką, że po pierwsze muszę mieć opinię o potrzebie wczesnego wspomagania z rejonowej przychodni psychologiczno-pedagogicznej. Jeśli już będę miała taką opinię, wtedy mogę pomyśleć o wyborze placówki, w której prowadzi się takie zajęcia.

Niewiele myśląc dziś rano, wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do rejonowej przychodni. Wytłumaczyłam pani o co mi chodzi, że chciałabym aby Zuzia dostała się do takiego programu, ale potrzebujemy opinię i co mamy zrobić. Pani coś tam mi tłumaczyła, sama dokładnie nie wiedząc co i jak. Na koniec stwierdzając, że oni nie zajmują się takimi małymi dziećmi i żebym zapytała się w Kajetanach, no bo przecież jestem pod ich opieką. No myślałam, że rozsadzę ją przez telefon, ale pochamowałam się.

Zastanawiałam się co ja mam teraz zrobić. Niewiele myśląc wzięłam telefon i zadzwoniłam do placówki, która jest w mojej okolicy i ma zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Znów oczywiście musiałam się naprodukować o co mi chodzi, ale tym razem pani była niezwykle miła i powiedziała, żebym zadzwoniła za 10 minut, bo akurat Pani Dyrektor i główny pedagog jest na zebraniu, a One mogą mi udzielić szczegółowych informacji. Tak też zrobiłam zadzwoniła po tym czasie. Rozmawiałam z pedagogiem. Pani udzieliła mi wszystkich podstawowych informacji oraz umówiła się ze mną na spotkanie w placówce, żeby wydać mi wszystkie potrzebne dokumenty oraz wytłumaczyć co i jak.

Nawet nie macie pojęcia jak mi ulżyło. Mam nadzieję, że uda nam się dostać na takie zajęcia. Także kochane Mamuśki trzymajcie kciuki za nas w poniedziałek!!!

P.S. Jak widać Urząd Miasta wie swoje, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej :/



9 komentarzy:

  1. Będę mocno trzymać kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam MOCNO kciuki! Cieszę się, że udało Ci się ostatecznie coś załatwić. Nie dziwię się, że zły dzień miałaś...Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kciukasy trzymamy mocno zaciśnięte - być może teraz Twoja kolej na tytuł ulubienicy ośrodków :P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby się udało. Niestety takie sa urzedy.

    OdpowiedzUsuń
  5. 3mam kciuki :*
    ps. dziś wybierzemy się chyba do pepco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymam kciuki,aby nie było już takich problemów.
    rejonowe poradnie psych.-pedag. niestety nie chcą za bardzo współpracować z tak małymi dziećmi.Pamiętam jak ja "wojowałam",aby zdiagnozował logopeda moje wtedy 3-letnie dziecko.Na szczęście teraz coraz więcej jest otwieranych takich placówek prowadzących terapie z wczesnego wspomagania rozwoju.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki :) będzie dobrze, głowa do góry!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę z całego serducha żeby wszystko udało się załatwić pozytywnie , bo takie wczesne wspomaganie jest bardzo ważne dla dzieci implantowanych. Wiem co mówię bo znam to z autopsji , przeczytałam historię Twojej córeczki i jakbym czytała o mojej :) .Pamiętam dokładnie jaki to był szok bo usłyszeniu diagnozy , a potem to już tylko działanie i walka . Dziś moja Tosia ma 6 lat mówi ,śpiewa, tańczy i większość ludzi nie wierzy kiedy mówię ,ze jest dzieckiem niesłyszącym :) . Od września chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej ( masowej ) i jak narazie świetnie sobie radzi . Trzymam kciuki, żebyś i Ty za parę lat mogła z dumą opowiadać jak wspaniale radzi sobie Twoja córka :) .Pozdrawiam serdecznie !!!
    Ps. Gdybyś miała jakieś pytania to zapraszam na mojego bloga tam znajdziesz do mnie kontakt :)

    OdpowiedzUsuń