poniedziałek, 20 stycznia 2014

Blue monday

Najgorszy, najbardziej depresyjny dzień w roku.

I chyba faktycznie taki był ten dzień. Masakra.

Wszystko zaczęło się rano, kiedy wstałyśmy. Nasza pani z wczesnego zadzwoniła, że nie będzie jej dziś i że jeśli nie chcemy, aby zajęcia nam przepadły to znalazła nam zastępstwo. Zgodziłam się, bo nie lubię jak przepadają Zuzi zajęcia.

Nie dość, że kobita była jakaś dziwna to miałyśmy chyba z 5-tkę studentek. Jak Zuza ogarnęła co się dzieje to się zestresowała. Zaczęła się rzucać, krzyczeć, płakać. Widać było, że sytuacja, w której się znalazła zupełnie jej nie odpowiadała.

I wiecie co usłyszałam? Że to moja wina, że ona się tak zachowuje. Że Zuza ma zaburzenia i że powinnam to skonsultować ze specjalistą. O!

Miło, że ktoś po 30 min zajęć, gdzie dziecko płacze bo jest jej źle i nie podoba jej się ta sytuacja stwierdza takie coś. Nie mogłam. Popłakałam się i powiedziałam tej babie, że mi nie wierzy, że Zuza się tak nie zachowuje. Zdarza się, owszem. Ale to tylko w takich stuacjach.

Co specjalista to inna gadka. Jutro muszę porozmawiać z moją logopedą, a w piątek z psycholog, bo ciśnienie mi podskoczyło! Jestem taka zdenerwowana, że cała się trzęsę i nie jestem w stanie nic zjeść.

Ehhh.... niech ten dzień się już skończy i nastanie nowy cudowny!

Dzięki za Zuzę, która w domu pięknie ćwiczyła, sama matkę po domu ciągała, by się z nią bawiła i rehabilitowała.

3 komentarze:

  1. Wstretny babsztyl! Powinna raczej zapytać czy to normalne zachowanie Zuzi, jeśli ją to interesowało, ale potem przyjąć Twoją odpowiedz bez komentarza. Tym bardziej, że jest na zastepstwie i nic o Zuzi nie wie.
    Może next razem nie idz na zastępstwo? To zbyt stresujące dla Zu i pewnie gorzej wpływa na Nią niż opuszczenie zajęć. Tzn. tak sobie pomyślałam, Ty na pewno wiesz już co robić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokłądnie tak!
      Nigdy więcej nie narażę Zuzi na taki stres. Przecież z chęcią ma chodzić na zajęcia!
      Oj bardzo żałuję, że się zgodziłam!

      Usuń
  2. Powiem ci tak, kiedys byłam z Tosią u neurologa (u nas w mieście) bo jak wiesz się zapomina przy płaczu, Pani zabrała Tosi smoczek aby zobaczyć jej reakcje, po czym Tosia się rozpłakał a Pańcia mi powiedziała że muszę z nią pójść do psychologa dziecięcego bo to jak się zachowała to moja wina! myślałam że mnie jasna cholera weźmie.n

    OdpowiedzUsuń